Miesięcznik VOYAGE numer 12 2006 (101)

W numerze między innymi:
  • Austria
  • Szanghaj
  • Perła w Koronie
  • Rady na wypady
Wydawnictwo MARQUARD MEDIA POLSKA Sp. z o.o.
ul.Wilcza 50/52
00-679 Warszawa

Prenumerata i sprzedaż egzemplarzy archiwalnych
Winkowski Sp. z o.o.
ul.Okrzei 5
64-920 Piła
e-mail: prenumerata@winkowski.pl
tel. ( 067) 210 86 50
fax. (067) 210 86 59
Austria
Śniegu ci w Austrii dostatek...
 
Za co narciarze lubią Austrię? Nie tylko za piękne góry, gwarancję śniegu i świetnie przygotowane trasy, ale i za całą otoczkę - grzane wino w schroniskach, przytulne pensjonaty, zabawę w ramach apres ski i przyjazną atmosferę. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w austriackie Alpy mamy po prostu najbliżej.
Tekst Monika Witkowska

Coraz więcej polskich narciarzy ma co roku ten sam problem. I nie jest to odpowiedź na pytanie, do jakiego kraju jechać. Kraj pozostaje ten sam - Austria. Kłopot w wyborze regionu. Zdecydować niełatwo. Austria ma 800 narciarskich miejscowości, wokół których działa ponad 3500 wyciągów obsługujących 22 tys. km nartostrad! Każdy dzień narciarskiego urlopu wygląda tu na pozór tak samo. - Grüss Gott! - mówią turyści, wchodząc do jadalni. Grüss Gott - tradycyjnym w Austrii pozdrowieniem (dokładnie: "Szczęść Boże!") odpowiadają uśmiechnięci od rana kelnerzy. A potem narciarze siadają do śniadania i... oglądają telewizję. Nie, nie żadne sitcomy i nawet nie wiadomości, lecz to, co narciarzy z rana interesuje najbardziej - obraz przekazywany przez ustawione na stoku kamery. Na dzień dobry wiadomo więc, jaka jest temperatura, wiatr, widoczność. Pomaga to nie tylko w dobraniu odpowiedniego ubioru, ale sugeruje, na który stok jechać. Jeśli na lodowcu silnie wieje, lepiej wybrać zalesione, niżej położone rejony. Jeśli niższe zbocza toną w chmurach, bywa że deszczowych, w wysokich partiach gór, ponad chmurami, może być ładne słońce. Bogaci w tę wiedzę turyści ruszają na stok. Na ogół nawet nie muszą uruchamiać swojego samochodu - do dyspozycji są darmowe ski-busy dowożące do wyciągu. Kolejki czekających to rzadkość - jeśli się zdarzają, to w ferie albo przy dolnych stacjach gondoli lub krzeseł wywożących narciarzy wyżej, gdzie jest już wiele rozchodzących się na boki wyciągów.
Szanghaj
Brama do Chin
 
Szanghaj to ostatni krzyk turystycznej mody. Na ulicach 18-milionowego molocha widać coraz więcej przybyszów z całego świata. Ale zawiedziony będzie ten, kto szuka tu pagód i mundurków Mao. Szanghaj to przede wszystkim nowoczesna metropolia.
Tekst Agnieszka Rodowicz

Europejczykowi przywykłemu do proporcji starego kontynetu Szanghaj wydaje się miastem dla wielkoludów. Tu wszystko jest dziesięć razy większe, szersze, wyższe. To ultranowoczesna, dynamiczna, rozwijająca się błyskawicznie, zachłanna na nowości, kolorowa metropolia. Miasto nad Huangpu to jednak także zapachy z ulicznych jadłodajni, powiew słonej bryzy znad pobliskiego oceanu i wilgoć. Najdotkliwiej odczuwalna latem, kiedy nadchodzi pora tajfunów. Trudno jednoznacznie określić, jaki jest Szanghaj. Zmienia się wraz z porami roku i dnia. Inny jest w centrum, inny na przedmieściach. Pewne jest jedno: ma niezwykły wdzięk i elektryzującą atmosferę. Początek przygody z nowoczesnym Szanghajem to ogromne lotnisko Pudong i niezwykły terminal w kształcie odwróconego trapezu. Budynek zbudowany z betonu, metalu i szkła jest gigantyczny, a jednocześnie lekki niczym ażurowa biała koronka. Zdaje się ciągnąć w nieskończoność. W minimalistycznym, sterylnym wnętrzu wszystko jest zautomatyzowane, obsługi prawie nie widać. Aby dostać się do miasta, można pomknąć najszybszym na świecie pociągiem. Maglev z prędkością 431 km/h w ciągu ośmiu minut wiezie pasażerów do centrum nowoczesnej dzielnicy miasta, Pudong, która powstała w ciągu ostatnich 15 lat.
Perła w koronie
 
Jej rynek z barokowymi kamienicami o pastelowych barwach i dachach zdobnych jak damskie kapelusze jest jednym z najpiękniejszych w Polsce. Jelenią Górę otaczają ze wszystkich stron Sudety. Ulice miasta kończą się w parkach narodowych.
Tekst Maria Over

Śląska baśń ludowa głosi, że ziemia jeleniogórska tak się Bogu udała, że rozgniewane diabły postanowiły zniszczyć jej piękno. Jak? Zawalając głazami. Znosiły w worach kamienie z całego świata. Część wysypała się po drodze - i tak właśnie, wskutek czarciej fuszerki, powstała Śnieżka z pasmem Karkonoszy i mniejsze góry. Zimą, w śnieżnej szacie, jasne szczyty zdają się pochylać nad miastem. Otaczają je niczym górale tańczący w kręgu. Latem kotlina jest jak teatr, gdzie scena raz po raz rozświetla się słonecznym blaskiem i ginie w miękkich, mglistych półmrokach. Jelenia Góra usadowiła się w samym środku tego spektaklu natury. Udokumentowana historia grodu sięga XIII wieku. Według legendy pierwsza osada w tym miejscu powstała podczas polowania Bolesława Krzywoustego. W 1108 roku polecił zbudowanie grodu na pamiątkę udanych łowów - na jednym z tutejszych wzgórz władcy uzbrojonemu jedynie w sztylet udało się pokonać wyjątkowo piękne zwierzę. W tej okolicy jelenie miały ogromne poroża i potężne ciała. Różniły się od dzisiejszych saren wypasających się na obrzeżach miasta, coraz bardziej przyzwyczajonych do sąsiedztwa człowieka. Wielki jeleń na wzgórzu przetrwał w miejskim herbie.
Rady na wypady
Goniąc wiatr
 
Wzbijanie się w powietrze na kilka lub nawet kilkanaście metrów to główna atrakcja tej zabawy. Kitesurfing łączy surfing z puszczaniem latawca. Sport można uprawiać na wodzie, śniegu, lodzie, morzu, jeziorze, polu i w górach.
Tekst Dariusz Urbanowicz

W tej zabawie do nóg ma się przytwierdzoną deskę, a do tułowia latawiec. Latem korzysta się z deski surfingowej, zimą ze snowboardu, nart lub łyżew. Do kompletu potrzebne są jeszcze drążek z linkami, uprząż i kask, a w polskich warunkach pianka neoprenowa. Zimą strój narciarski lub snowboardowy oraz ochraniacze, np. na kręgosłup, kolana, łokcie i barki. Zabezpieczenie przed kontuzją jest ważne, bo loty są wysokie, a prędkości spore. Dyscyplina ma trzy nazwy: kitesurfing, kiteboarding lub flysurfing. Można ją uprawiać niemal przy każdym wietrze, dzięki różnym rodzajom kite’ów, czyli latawców. Im większa ich powierzchnia, tym słabszy wiatr pozwala na lot. Latawiec może mieć powierzchnię od kilku do ponad dwudziestu m kw., więc więcej niż pełne ożaglowanie Omegi. Małe latawce pozwalają na zabawę dopiero przy wietrze o sile większej niż 35 węzłów, czyli w sztormie. To jednak wyższe wtajemniczenie. Kajciarze posiadają przeważnie dwa-trzy latawce, by móc dopasować się do każdego wiatru. Profesjonaliści zabierają na zawody przynajmniej sześć sztuk oraz kilka desek.
VOYAGE Luty 2007 nr 02 (103)
VOYAGE Styczeń 2007 nr 01 (102)
VOYAGE Grudzień 2006 nr 12 (101)
VOYAGE Listopad 2006 nr 11 (100)
VOYAGE Październik 2006 nr 10 (99)
VOYAGE Wrzesień 2006 nr 09 (98)
VOYAGE Lipiec 2006 nr 07 (96)
VOYAGE Czerwiec 2006 nr 06 (95)
VOYAGE Kwiecień 2006 nr 04 (93)